Tak jak obiecałem, pora dzisiaj, tak myślę, na dokończenie biograficznej noty, biograficznej opowieści o jednym z naszych rodzimych, o naszym narodowym wielkim, choć z biegiem lat z upływem czasu trochę zapomnianym, trochę zapomnianym kompozytorze.
Myślę, że po kilku dniach, jakie upłynęły od pierwszej notatki, od pierwszej opowieści biograficznej, od pierwszej części, po której zapowiadałem, że Cdn… pora czytelnikom przypomnieć.
Feliks Nowowiejski bohater również dnia dzisiejszego (kompozytor) urodził się 7 lutego 1877 roku
W opowieści tej sprzed kilku dni zatrzymaliśmy się w szczególnym dla przyszłego rozwoju twórczego kompozytora momencie a więc w 1907 roku. To właśnie wtedy następować zaczęła i przybierać na sile mentalna, narodowa przemiana. Dzieciństwo naszego bohatera, jego młodość a i później czas wczesnej dojrzałości twórczej upływało pod wpływem otaczającej go wówczas zewsząd Niemieckości. Jak większa część ludności terenów, które w ramach rozbiorów poddane były germanizacji, także i on poprzez szkołę i jej wpływ na mentalność poddał się jej.
Jego wczesne a i później młodzieńcze ale już dojrzałe utwory odwoływały się do pruskiego a nawet prusko-militarnego patriotyzmu. Ta cała muzyka wojskowa, te wszystkie marsze były namacalnym i słyszanym nie tylko w Prusach, nie tylko w państwach niemieckich, niemieckojęzycznych ale także w Europie – namacalnym, słyszalnym dowodem.
Dopiero kontakt z Polakami tak jak on studiującymi w Berlinie przyniósł duchową mentalną odnowę.
Tym pierwszym znaczącym elementem przemiany, odnowy było Oratorium „Quo Vadis” z librettem oczywiście na podstawie powieści Henryka Sienkiewicza. W tym momencie, w tej chwili tytuł miał „dwuznaczne” odniesienie do rzeczywistości.
W tamtej chwili można by było zadać kompozytorowi pytanie quo Vadis maestro?
Dzieje życia, biografia mistrza, jak już można się zorientować dzieli się na etapy…
Na samym początku był to okres warmiński, potem berliński i wreszcie okres a właściwie dwa podobne do siebie okresy polskie, okresy propolskie a mianowicie krakowski i poznański.
W roku 1909 trzydziestodwuletni doceniany już w Europie sławny kompozytor osiadł na dłużej w Krakowie. Tam w uznaniu zasług został dyrektorem krakowskiego „Towarzystwa Muzycznego”. Do jego podstawowych obowiązków było kierowanie i dyrygowanie miejscową orkiestrą symfoniczną. Koncertował też z upodobaniem na organach. Pamiętajmy że organy to jeden z jego ulubionych instrumentów. Ulubionych do tego stopnia, że był On wirtuozem gry na organach już od dawien dawna. W Krakowie lat 1909/1910 zaangażował się też w zryw patriotyczny, którego efektem końcowym było uczczenie 5-setnej rocznicy zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem. To właśnie z okazji na te obchody Jan Paderewski ufundował Krakowianom, Galicjanom – Polakom mieszkającym tam i za tak zwanym kordonem pomnik „Grunwaldzki”. Feliks Nowakowski także z tej okazji skomponował muzykę do wiersza Marii Konopnickiej „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”, popularna „Rota” (pierwotny tytuł – Hasło).
Pieśń ta stała się jedną z najważniejszych pieśni patriotycznych polskich i taką pozostaje do dziś.
Zgodnie z panującą popularną zasadą, która głosi, że „trudno być prorokiem we własnym kraju” spotkał się on w tym nie do końca jednak gościnnym Krakowie również z falą krytyki. Ci najbardziej konserwatywni przedstawiciele tamtejszej „elity” ogółem a „elity kulturalnej” w szczególności zarzucali mu bowiem zbytnią niemieckość i akademickość form muzycznego przekazu. Nasz bohater nie zrażony tymi krytycznymi uwagami nadal tworzył muzykę, komponował utwory w „polskim duchu narodowym”. To właśnie wtedy powstały takie utwory jak „Skargi Jeremiasza” do słów poety Kornela Ujejskiego ale też „Racławice” do wiersza Jerzego Żuławskiego oraz „Madrygał” Lucjana Rydla i wreszcie „Tren IV” do wiersza Jana Kochanowskiego. Ten okres, okres krakowski nie trwał długo, bo dopiero w 1914 roku, jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny światowej nasz bohater przeniósł się do Poznania. Można by powiedzieć, że wtedy rozpoczął się kolejny poznański etap życia – mistrza. Można by, gdyby nie wybuchła. On Prusak (polski wprawdzie z Warmii) z urodzenia i obywatel Cesarstwa Niemieckiego spędził ten czas w stołecznym Berlinie. Nie był tam, nie żył w bezczynności. Jako muzyk „praktykujący” znany ceniony i podziwiany w stolicy dołączył , został członkiem miejscowej „Orkiestry Garnizonowej”.
Tak przetrwał okres „WW” a po niej, po jej zakończeniu już w 1919 roku powrócił „na Ojczyzny łono”. Przeniósł się do niepodległej Polski. Nie był to jednak jak poprzednio Kraków z którym wiązały się nie zawsze pozytywne wspomnienia. Tym razem osiadł ponownie w Poznaniu.
Tak rozpoczął się kolejny etap życia Feliksa Nowowiejskiego.
Poznań lat dwudziestych, trzydziestych i czterdziestych – czyli okres pokoju, wojny, okupacji i powojnia,,, Lata dwudzieste to czas, który poświęcił on na organizację polskiego życia kulturalnego w niegdyś germanizowanym Poznaniu. Już od roku 1920 rozpoczął aktywnie tworzyć, działać, organizować nowe struktury w nowo założonym w tym właśnie roku Państwowym Konserwatorium. To właśnie On zorganizował tam klasę organów – on wirtuoz tego „królewskiego instrumentu”. Było to o tyle łatwe do zorganizowania przedsięwzięcie, bo był on też dyrektorem tej jakże potrzebnej na kulturalnej mapie miasta instytucji.
Burzliwe lata dwudzieste – lata wojny o granice, lata powstań, lata plebiscytów na ziemiach spornych. Taki plebiscyt jak wiadomo odbył się również na Warmii. Jako Warmiak Feliks również czynnie zaangażował się w ten proces i czynnie w ramach swoich możliwości ów proces – proces plebiscytowy – wspierał. Skomponował muzykę do hymnu Warmii „O Warmio moja miła”. Słowa, tekst tej patriotycznej pieśni wyszedł spod pióra Marii Paruszewskiej. Premierowe wykonanie odbyło się w czasie uroczystego koncertu, uroczystej akademii. Na program składały się też inne utwory – kompozycje słynnego w Europie, słynnego w świecie Warmiaka. Niestety pomimo zakrojonej na szeroką skalę akcji propagandowej promującej polskość tych ziem, miejscowa polska ludność plebiscyt przegrała. Lata dwudzieste to okres budowania Państwa, to czas burzliwych przemian. Tak się zastanawiam, czy to przepadek, przypadkowe zrządzenie losu czy efekt zawirowań politycznych, bo w 1927 roku Feliks Nowowiejski wycofał się niespodziewanie nagle z procesu organizowania, tworzenia jednym słowem z budowania życia kulturalnego w Poznaniu. Swoją działalność ograniczył tylko do pracy kompozytorskiej i działalności koncertowej. Dopiero w późnych latach trzydziestych poprowadził Miejską Orkiestrę Symfoniczną. Jej repertuar wzbogaca swoimi kompozycjami ale też, a może przede wszystkim lansuje nowoczesną muzykę współczesnych, współcześnie żyjących kompozytorów. Obciążony pracą nie ponad siły ale jednak wyczerpującą, potrzebuje chwil wytchnienia, chwil odpoczynku. Natura, obcowanie z naturą dodaje mu sił do dalszej wytężonej pracy. Do Polski w 1920 roku powróciło sąsiadujące z Wielkopolską Pomorze. Z malowniczym trochę dzikim wybrzeżem Bałtyku. To tam w budowanej od podstaw Gdyni i mniejszych i większych miasteczkach i wsiach Pomorza bliżej lub dalej położonych od morza wypoczywał, nabierał sił do pracy. To dzięki umiłowaniu tej nadmorskiej krainy z wdzięczności powstawała muzyka. Tak powstał „Hymn do Bałtyku” („I póki kropla jest w Bałtyku, polskim morzem jesteś Ty”).
Powstała też opera „Legenda Bałtyku’, zbiór pieśni zebranych w „Śpiewniku Morskim”. Niestety nie wszystkie rozpoczęte „prace” udało mu się z powodzeniem zakończyć. Zakończył proces tworzenia, komponowania kolejnej opery „Kaszuby”. Z tej opery właśnie pochodzi popularna również i dzisiaj „piosenka” – „Hej żeglarzu, żeglujże”.
Sielskie życie, które dzieli pomiędzy Poznań a Pomorze przerywa rok 1939 i wojna. Kolejna wojna w jego życiu. Tym razem jednak jest on narażony na niebezpieczeństwo związane z tym, że w tak patriotyczny, ceremonialny sposób opowiedział się po stronie Polski I Polaków. Dla Niemców tamtych czasów był zdrajcą. Był narażony na represje okupanta tym sroższe, że Poznań został wcielony do Niemiec. Na początku się ukrywał ale w końcu postanowił jednak opuścić Poznań. Wybrał Kraków w Generalnej Guberni. On nie chce żyć, nie chce poddawać się tragicznej rzeczywistości. By choć trochę zapomnieć o otaczającym go zewsząd brutalnym świecie zapamiętuje się w pracy, w pracy kompozytorskiej. To z tego właśnie okresu z 1940 roku pochodzi jego symfonia do wysłuchania, której zapraszam, zachęcam.
Tam też w Krakowie nie prowadził jawnego życia ale koniec końców udało mu się doczekać wyzwolenia, doczekać końca wojny. Wyniszczony trudami takiego życia, schorowany, w połowie 1945 roku powraca do Poznania. Nie ma już siły, by walczyć ze zmęczeniem z chorobami. Pół roku później 18 stycznia 1946 roku umiera. Wieść ta lotem błyskawicy obiega Poznań – miasto, którego był najważniejszym obywatelem. W żałobnej szacie Poznań i jego mieszkańcy, jego obywatela oddają hołd zamarłemu a jego pogrzeb 22 stycznia stał się okazją do pierwszej w wyzwolonym Poznaniu żałobnej, patriotycznej manifestacji. Miejsce ostatecznego spoczynku znalazł w „Krypcie Zasłużonych” w kościele pod wezwaniem świętego Wojciecha w jednym z najstarszych kościołów miasta. W podziękowaniu za taką patriotyczną działalność nie tylko w Poznaniu jest pamiętany, jest wspominany. Jego muzyka, jego dorobek twórczy nie w pełni ale do naszych czasów przetrwał i cieszyć się zaczyna wśród słuchaczy coraz większą popularnością. Jego muzyka gościła i gości coraz częściej w sposób zasłużony w programach koncertowych wszystkich bez wyjątku salach koncernowych i na scenach operowych!
Tak na zakończenie to z okazji przypadającej w tych dniach kolejnej rocznicy urodzin mistrza mam takie przesłanie!
„Oby ten trend, ten renesans popularności i zachwytów nad jego muzyką jak najdłużej trwał i nie przemijał” – tego Wam! drodzy czytelnicy i słuchacze ale i sobie życzę.
źródła:
wybór biografii zaczerpnięty z Internetu i z własnej kolekcji