…czas nie czeka, czas ucieka ale czy wszędzie? Są takie miejsca w Łodzi o których się poprostu nie pamięta. Niegdyś „osiedle robotnicze” (standard pokój z kuchnią o łącznej powierzchni 30 m2 z ogonkiem) dla najczęściej trzy pokoleniowej rodziny. Oczywiście bez kanalizacji „bez wygód” jeszcze dzisiaj w XXI wieku. Trzeba uważać bo nikt nie ostrzega, że nieczystości (na szczęście tylko z miski) wylewa się prosto z sieni przed siebie na… no właśnie na „ulicę”. Ulicą jest tu ubita ziemia, nawet bez bruku (kocie łby).
Okres tzw. „świetności” tego miejsca, o ile można tak powiedzieć, bezpowrotnie zdaje się przeminął i dzisiaj jest to „socjalne osiedle” niestety bez przyszłości a szkoda. Żal, bo to miejsce pełne wspomnień zabranych przez jej mieszkańców i historii w sporej części chyba nieopowiedzianej nieznanej, historii postrzeganej przez ludzi , przez byłych i obecnych „socjalnych” mieszkańców.
Pytanie teraz może nie konkursowe – gdzie mnie „nogi poniosły” ?
Za niedociągnięcia stylu przepraszam ale piszę, pisałem to, ten tekst idąc ulicą – piszę na gorąco by emocje nie opadły…