Dziś 6 stycznia…
Tym razem podobnie jak poprzednio wpis kieruję, wpis dotyczy „Świata muzyki” ale przecież nie tylko do tej w sumie wąskiej grupy…
Wydaje mi się, ba jestem przekonany, że tego rodzaju wpisy, tego rodzaje informacje mogą tzw. „szerszej publiczności” przybliżyć niektóre fakty, niektóre mity związane z muzyką. Muzyka, przestrzeń wypełniona mniej lub bardziej uporządkowanymi dźwiękami otacza nas i tak naprawde trudno nam jest (mi szczególnie) egzystować w ciszy.
Powóćmy jednak do tzw. „sedna”
Miała być „kartka z kalendarza” niech będzie…
Przenieśmy się zatem, hm.,. w czasy odległe. Dzisiejszą opowieść rozpoczniemy w roku 1810. ”o roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju”, że posłużę się cytatem z wieszcza ale fakt jest faktem, wszak to właśnie w tym roku urodził się Fryderyk Chopin (nie żebym wątpił w to, że ktoś tego, tej daty rocznej nie kojarzy, nie pamięta). Nie będzie to jednak opowieść o Fryderyku (po hr. Skarbku) Franciszku (po dziadku) Chopinie. Na moją autorską opowieść o nim nadejdzie jeszcze odpowiednia chwila, odpowiednia okazja…
Faktem jednak jest, że celowo i z rozmysłem z premedytacją, jego postać teraz przywołałem. Dlaczego – hm… czas pokaże
Rok 1810 dla naszej kultury muzycznej był szczęśliwy i szczęśliwie się zaczął… Już bowiem 6 stycznia 1810 roku w odległym prowincjonalnym Pińczowie! W rodzinie o której niewiele a właściwie nic konkretnego nie wiemy, urodził się Kacper Napoleon Wysocki. Z całą pewnością jednak wiemy, że jak przystało na majętną rodzinę, na rodzinę światłą, dane było naszemu bohaterowi skorzystać z tzw. „kanonu edukacyjnego”. Dzięki temu, dzięki takiej domowej, popularnej edukacji niejednokrotnie udawało się odkryć ukryte talenty, ukryte zdolności. Tak było i tym razem…
Talent muzyczny, pasja odkryta już we wczesnej młodości, we wczesnym dzieciństwie Kacpra (Kacperka). Na tym wczesnym etapie edukacji nie wiemy kto uczył go podstaw muzykowania. Bardzo możliwe, bardzo prawdopodobne, że byli to rodzice. Nie jest też, nie można wykluczyć udziału w tym zbożnym dziele guwernera. Takie wówczas były realia… Możemy, musimy uznać, że tak było..,
Nie wiemy czy z rodzicami czy sam zaistniał, zamieszkał w nieodległym przecież ale już położonym za kordonem granicznym Krakowie. Tam właśnie pogłębiał swoją wiedzę, tam pracował nad rozwojem pianistycznego talentu. Wszystkie znaki ”na niebie”, wszystkie znaki „na ziemi” udowadniały wszem i wobec, że młody muzyk ma niezwykły talent, że może stać się wirtuozem instrumentu, instrumentu, który od dziecka, od wczesnego dzieciństwa ukochał i to było uczucie odwzajemnione. Po kilku latach odnajdujemy go w Warszawie. Warszawa wówczas Stolica Królestwa Polskiego (kongresowego, 1815-1917) była ważnym ośrodkiem naukowym (Uniwersytet) i kulturotwórczym (Konserwatorium). Właśnie w konserwatorium trafił pod opiekuńcze skrzydła rektora. Był nim wówczas Józef Elsner, ten sam, który z zachwytem z uznaniem z podziwem wypowiadał się o Fryderyku Chopinie – swoim uczniu, swoim studencie…
W tym czasie, w roku 1824 z całą pewnością obaj podopieczni maestro i rektora (dwa w jednym) Józefa Elsnera musieli się znać, poznać… Czy polubić, hm… tego jeszcze nie wiemy. Obaj byli raczej zapatrzeni w siebie a taki stan rzeczy, stan „ducha” nie wróżył dobrych kontaktów nie wróżył przyjaźni. Raczej można przypuszczać, że obaj młodzi artyści rywalizowali ze sobą. Józef Elsner potencjał dostrzegał u obydwu swoich uczniów, u obydwu podopiecznych. Obydwu wychwalał, o obydwu pisał, obydwu wystawiał entuzjastyczne opinie, i co! i nie pomylił się. Obaj podopieczni, jak to się mówi, odnieśli sukces na miarę swoich talentów.
W pewnym momencie drogi ucznia (studenta!) i nauczyciela, drogi kolegów czyli Wysockiego i Chopina rozeszły się. Kacper Napoleon postanowił pogłębić swoją wiedzę muzyczną, postawił na dalszy rozwój talentu. Odnajdujemy go, wówczas jeszcze nastolatka, w Berlinie. Tam trafił pod opiekuńcze skrzydła kolejnego bardziej niż Elsner utytułowanego muzyka. To był ten element kariery, który zaważył na jego przyszłości. Wtedy właśnie zaczęła się jego podróż przez miasta Europy, przez sale koncertowe. Dość szybko stał się dzięki uzdolnieniom, dzięki talentowi wybitnym interpretatorem muzyki wielkich twórców epoki. Z upodobaniem, z umiłowaniem grywał wówczas utwory Fryderyka Chopina a szczególnie jego koncert f- moll. Nie tylko Chopin w repertuarze mistrza, wirtuoza fortepianu znalazły się kkompozycje innych wielkich kompozytorów jemu współczesnych. Był nie tylko wirtuozem. Był również kompozytorem. Swoje kompozycje wplatał zawsze w programy, które wykonywał. Rychło okazało się, że Kacper Napoleon Wysocki stał się znany, lubiany, ceniony w człej kulturalnej Europie. Gdy nie podróżował – niejednokrotnie w celu podreperowania wątłego zdrowia to mieszkał w Warszawie.
Jego muzyka, jego twórczość miała charakter, styl taki jakiego wymagała epoka w której przyszło mu żyć i tworzyć. Była to w swojej formie i treści muzyka salonowa, muzyka miniatur muzycznych. Był niedoścignionym twórcą krakowiaków i te właśnie stylizowane „na ludowe” były rozpoznawalną formą jego muzyki. Wielbiciele jego muzyki tak dalece byli tą formą (krakowiak) zafascynowani, że przylgnęło do niego określenie „Krakowianin”. Żyjąc, mieszkając w Królestwie w czasach niebezpiecznych „listopadowego zamętu” tworzył też z powodzeniem muzykę patriotyczną, muzykę odwołującą się do realiów dnia codziennego. Tak powstawały marsze upamiętniające „czyn Powstania listopadowego” (ilustracje). Utytułowany, doceniany, majętny, opiekował się finansowo, pomocą dla biednych muzyków. Był aktywnym członkiem i sponsorem „Towarzystwa Wsparcia Upadłych Artystów Muzyki, ich Wdów i Sierot”. Przez całe życie był „wątłego zdrowia” , umarł na gruźlicę, chorobę XIX wieku. Przeżył Fryderyka Chopina, którego muzykę tak bardzo ukochał o rok. Umarł 21 września 1850 roku (Chopin 17 pażdziernika 1849 roku).
Za życia popularny, podziwiany… po śmierci miał mniej szczęścia, po śmierci zapomniany do tego stopnia, że już nie grywa się jego muzyki. Może – mam nadzeję, że nadejdzie jeszcze ten czas szczęśliwy i jego muzyka, jego kompozycje powrócą do sal koncertowych…